Od maja wchodzi w życie Unijny Kodeks Celny. Jego celem jest przyspieszenie i uproszczenie procedur, skuteczniejsze pobieranie cła, wprowadzenie elektronicznego obiegu dokumentów oraz ujednolicenie przepisów w krajach członkowskich. Do tego czasu wiele firm musi przygotować się do regulacji, które w kilku obszarach oznaczają rewolucję.
Unijny Kodeks Celny oznacza zmiany dla tysięcy przedsiębiorców w Polsce i w całej Europie. To jedno z działań mających na celu uszczelnienie systemu podatkowego w krajach członkowskich. Do nowych regulacji muszą się przygotować przedsiębiorstwa importujące towary od spółek powiązanych. Nowy kodeks przewiduje, bowiem zmiany w zakresie ustalania wartości celnej importowanych towarów nabywanych przez spółki od innych podmiotów z grupy kapitałowej. W szczególności na te zmiany powinni się przygotować lokalni dystrybutorzy towarów znanych globalnych marek. Kolejną grupą są firmy stosujące zawieszające procedury celne – na przykład uszlachetnianie (przetwarzanie), tranzyt, składowanie. Bez odpowiedniego przygotowania, koszty prowadzenia działalności tych podmiotów mogą wzrosnąć. Uwagę zwrócić też powinni posiadacze Wiążącej Informacji Taryfowej (WIT - dokument potwierdzający klasyfikację towarów dla potrzeb celnych). Po pierwsze, ochrona wynikająca z WIT będzie trwała krócej – nie 6 a tylko 3 lata, po drugie, WIT będą wiążące dla organu celnego i dla przedsiębiorcy. Oznacza to, że nie będzie można stosować kodu celnego innego niż wskazany na WIT, jeśli taki dokument mamy. Dziś taka dowolność jest dopuszczalna. Określone działania podjąć powinni także ci najbardziej "celnie" zaawansowani, czyli przedsiębiorcy posiadający status AEO, czyli upoważnionego przedsiębiorcy. – Zmiany dla eksporterów dotyczą także wystawiania świadectw pochodzenia oraz definicji samego eksportera. Z kolei najważniejsze zmiany dla importerów, to kwestie przede wszystkim w zakresie zabezpieczenia oraz wartości celnej – mówi Dorota Pokrop, Dyrektor w Dziale Doradztwa Podatkowego EY.
Towar z zabezpieczeniem
Unijny Kodeks Celny wprowadza obowiązek złożenia zabezpieczenia zapłaty cła i podatków, które mogą powstać, nawet, jeśli cło jest zawieszone. Tak jak i dziś, nadal będzie można uzyskać pozwolenie na wykonywanie pewnych operacji bez uiszczania cła, ale trzeba będzie taką ewentualną zapłatę zagwarantować, na wypadek gdyby coś poszło niezgodnie z planem. W praktyce oznacza to dodatkowe koszty dla przedsiębiorców, bo firmy będą musiały złożyć do urzędu, np. gwarancję bankową. Przykładowo, do tej pory przedsiębiorcy, którzy zajmowali się przetwarzaniem importowanych towarów w Polsce, czyli tak zwanym uszlachetnianiem, a następnie wysyłali towary poza obszar Unii Europejskiej, mogli robić to bez zapłaty cła i VAT i nie musieli składać zabezpieczeń. Od 1 maja to się zmieni. Kwota zabezpieczenia będzie liczona na podstawie całego długu celnego i należnych opłat, które mogłyby powstać, gdyby ten towar nie wyjechał z Polski. Zakładając, że towar jest wart 5 mln zł, a stawka celna wynosi 4%, to zabezpieczenie będzie musiało obejmować kwotę ok. 1,2 mln zł. Przyjmując koszt usługi bankowej na poziomie 5%, dodatkowe obciążenie wyniesie ok. 60 tys. zł. Dobra wiadomość jest taka, że w określonych warunkach (przechodząc „test wiarygodności”) przedsiębiorcy będą mogli ubiegać się o obniżenie lub zwolnienie z zabezpieczenia.
Jak ustalać podstawę wymiaru cła?
– Trzeba pamiętać także o nowych regulacjach dotyczących ustalania wartości celnej, która często nie jest kwotą równą tej na fakturze. Dochodzą tutaj takie koszty jak transport czy ubezpieczenie, ale także mniej oczywiste elementy, jak np. opłaty licencyjne, których koszty ponoszą np. firmy sprzedające importowane towary znanych marek. Zmiany w tym obszarze mogą skutkować wyższą podstawą cła. Dodatkowo, w tym obszarze kluczowa jest także kwestia towarów importowanych od podmiotów powiązanych – czy w rozliczeniach między podmiotami w ramach grupy mają one wartość rynkową – tłumaczy Dorota Pokrop. Nowe przepisy przewidują także, że kurs wymiany walut stosowany dla celów ustalania wartości celnej będzie obowiązywał przez cały miesiąc, niezależnie od kursów walut.
Eksporter, czyli kto?
Zgodnie z nowymi przepisami, podmioty spoza Unii Europejskiej nie będą mogły być eksporterami. – To znaczy, że czytając dosłownie obecne przepisy, firma, która nie ma siedziby w Polsce lub innym kraju UE nie będzie mogła wywieźć z Polski, poza Unię, towarów, których jest właścicielem – mówi Marta Kolbusz-Nowak, Menedżer w Dziale Doradztwa Podatkowego EY. W tym przypadku czekamy jeszcze na wytyczne Komisji Europejskiej, które mogą określić inne rozumienie tych przepisów. Jednak dotychczasowe interpretacje wskazują właśnie na takie restrykcyjne rozwiązanie.
Najlepiej być AEO
Do nowych przepisów stosunkowo najłatwiej będzie się przystosować firmom, które do 1 maja będą miały status AEO. Są to przedsiębiorstwa, które dostosowały swoje procedury celne, zostały pozytywnie zweryfikowane przez urzędników celnych, otrzymały certyfikat i na co dzień korzystają już z ułatwień w procedurach, także poza Unią Europejską, ponieważ status ten jest uznawany, np. w Stanach Zjednoczonych. W przypadku takiej firmy, po wejściu nowych przepisów, wysokość zabezpieczenia będzie mogła być obniżona (nawet do zera). Przedsiębiorca będący AEO będzie mógł też korzystać z samoobsługi celnej oraz z odprawy w jednym urzędzie celnym. – Trzeba jednak pamiętać, że firmy, które obecnie posiadają status upoważnionego przedsiębiorcy, po wejściu w życie zmian w prawie celnym, będą także podlegały obowiązkowej kontroli pod kątem nowych kryteriów, takich jak np. kompetencje zawodowe osób, które odpowiadają za operacje celne. Oznacza to, że AEO będzie dużym ułatwieniem, jednak automatycznie nie oznacza tych samych uprawnień w nowej rzeczywistości prawnej i trzeba będzie liczyć się z możliwością kontroli – tłumaczy Marta Kolbusz-Nowak.
Elektroniczna komunikacja
Docelowo w sferze operacji celnych ma funkcjonować całkowicie elektroniczny obieg dokumentów. Oznacza to, że wszelka wymiana informacji – także między państwami członkowskimi oraz przechowywanie danych będzie się odbywało drogą elektroniczną. Ma to przyspieszyć odprawy celne i ułatwić przedsiębiorcom funkcjonowanie. W sumie zostało przewidzianych aż 16 systemów IT, które mają być wprowadzone do końca 2020 roku. Pierwszy – dla zarejestrowanych eksporterów (REX) ma zacząć funkcjonować od początku 2017 roku. – Drogą elektroniczną będzie można wysłać nie tylko deklarację celną, ale też złożyć wniosek czy otrzymać decyzję. Warto przypomnieć, że już dziś część formalności można załatwić tym sposobem, ale ciągle znaczną część korespondencji stanowią papierowe dokumenty. Trzeba jednak zaznaczyć, że żadna rewolucyjna zmiana w systemach informatycznych nie nastąpi od razu od 1 maja – mówi Marta Kolbusz-Nowak.
Przed majem
- To, co przedsiębiorcy powinni zrobić już teraz, aby jak najlepiej przygotować się do zmian, to przede wszystkim przeanalizować swoje operacje celne pod kątem nowych przepisów, stosowanych procedur i posiadanych uprawnień. Dotyczy to również tych, którzy korzystają z pomocy agencji celnych. Przecież agencja sama nie przewidzi, że powinna dokonać modyfikacji, np. zasad wyliczania wartości celnej, czy reguł ustalania pochodzenia towarów. Przedsiębiorcy z AEO powinni przygotować się do oceny przez urzędników nowych kryteriów. Ciągle czekamy jeszcze na wytyczne Komisji Europejskiej w zakresie stosowania nowych regulacji i mam nadzieję, że poznamy je przed 1 maja – podsumowuje Dorota Pokrop.
dostarczył infoWire.pl
Link do strony artykułu: https://wirtualnemedia.pl./centrum-prasowe/artykul/nowe-przepisy-dla-eksporterow-i-importerow-maja-pomoc-w-uszczelnieniu-systemu-celnego-w-unii-europejskiej